piątek, 20 marca 2015

"Rosanna"

Kolejny piękny dzień. Pogoda ma dopisać, co oznacza, że będę mogła obejrzeć częściowe zaćmienie Słońca. Ostatnio zdarzyło mi się gapić przez zadymioną szybkę prawie dwadzieścia lat temu. Teraz chciałam użyć płytki CD, ale to też niebezpieczne, więc zostaje odbicie w szybie.

Tymczasem, na dobre rozpoczęcie dnia, polecam piosenkę zespołu, na którego koncert nie poszłam. Co jest w tym takiego niezwykłego, skoro jestem człowiekiem, który rzadko słucha muzyki a na koncerty chadza mniej więcej raz na dwa lata? Okazało się, że Toto jest jednym z zaledwie kilku zespołów, którego piosenki po prostu lubię. Tyle tylko, że nie zapadła mi w pamięć sama nazwa zespołu. Dlatego, kiedy pojawiły się billboardy promujące koncert Toto w Łodzi, mogłam tylko mruknąć, że jest na nich ładny symbol. Dopiero po tym, jak panowie odjechali w siną dal, dotarło do mnie, że to oni są odpowiedzialni za "Rosannę". Będę to swoje niepociumanie muzyczne wspominać jeszcze długo.

Niewątpliwą atrakcją zabawnego z perspektywy czasu teledysku jest Cynthia Rhodes. Znamy ją wszyscy - grała Penny, instruktorkę tańca w hicie lat osiemdziesiątych, "Dirty Dancing".

Miłego dnia!


wtorek, 10 marca 2015

Mruczy, syczy i buczy

Wszystkie dźwięki z tytułu wydaje z siebie elektrownia. Elektrownia Rybnik konkretnie mówiąc. Ostatnimi czasy ER była głośniejsza niż zwykle, bo przechodziła kolejny zabieg wydłużający jej życie. Przy okazji przypomniałam sobie, że miałam o niej napisać.

Przez kilka lat wychowywałam się niedaleko elektrociepłowni i proszę, jak to na mnie wpłynęło! Lądując w nowym mieście szukam kominów i hałd węgla. Miasto, masa, maszyna. Kiedy wyprowadzałam się z Łodzi żal mi było między innymi elektrociepłowni. Ich kominów, czerwonych światełek i usytuowania, dzięki któremu trudno było się zgubić. W Rybniku na szczęście też mam elektrociepłownie i jedną (ale za to jaką!) elektrownię.

Elektrownia Rybnik (widok od strony zalewu)

Jest ogromna, posiada własny, sztucznie utworzony zbiornik wodny, fundację (dawniej Fundacja Elektrowni Rybnik, teraz Fundacja EDF; to ta od Ryjka), zużywa miliony ton węgla (co sobie będzie oszczędzać, na czarnym Śląsku jest), a środowisko truje tak, że może czuć się zawstydzona tylko przy gigantach, jak Bełchatów. Nie truje bez dajracji - trzy łódzkie elektrociepłownie razem wzięte nie dają tyle prądu co ona. Przy czym to elektrociepłownie, trzeba oddać im sprawiedliwość. No i oczywiście ER ma własne rondo, jedno z 38, którymi dysponuje miasto nazywane Rondnikiem.


ER ma jeden z najwyższych kominów w Polsce - 300 m. Kominy ma w sumie cztery. Wyglądają jak tradycyjna polska rodzina: tata (300 metrów), mama (260 m) i dzieci (każde po 120 m, ale nie bliźniaki, bo drugi pojawił się dopiero niedawno). Plus dwie chłodnie kominowe po 120 m - status rodzinny nie ustalony. Chłodnie oddzielone są od reszty zwykłą, dostępną dla każdego użytkownika drogą. Wygląda to tak, że w bardzo bliskiej odległości mija się te wszystkie obiekty o strategicznym znaczeniu. Po jednej stronie kominy do usuwania spalin, transformatory i budynki kryjące kotły, turbiny, generatory a po drugiej chłodnie kominowe i jakaś drobnica. Czyli oficjalnie można się między energetycznymi bohaterami przejść i posłuchać buczenia (transformator), mruczenia (najprawdopodobniej generator) i syczenia (chłodnia).

Spacer ul. Podmiejską

Elektrownia, podobnie jak kopalnia, kojarzy mi się ze słowami umiejętnie złożonymi na długo przed rewolucją przemysłową: "Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś". Ja dostaję gotowe ciepło, światło, zasilanie urządzeń uważanych za zwyczajne, jak lodówka, pralka, telefon, komputer. Zdobycze cywilizacji, bez których naprawdę trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie na co dzień. Jestem już tak rozpuszczona, że dziwię się, jeśli przy drodze nie ma latarni ulicznych. I nie zastanawiam się, ile to kosztuje ludzkiej pracy, czasu, materiału i pieniędzy, sprawić, żeby to porządnie funkcjonowało. Jaka to musi być odpowiedzialność! Pewnie na co dzień górnicy, kolejarze i energetycy tak o tym nie myślą, bo i po co. Ale prawda jest taka, że jakby na dłużej stanęły kopalnie, pociągi i elektrownie, nikt inny nie mógłby pracować. Fascynujące, prawda?

Zbliżenie na transformatory

Przeglądając stare kroniki filmowe z jakiegoś zbiorku wydanego ok. 10 lat temu można trafić na materiał ostrzegający przed spóźnianiem się do pracy. Obywatelom PRL wyszczególniono w nim ile kosztuje państwo kilka minut przestoju w różnych działach gospodarki. Bardzo sugestywne. Nawet dzisiaj, w innej rzeczywistości politycznej i gospodarczej, na samą myśl o możliwym spóźnieniu do pracy czuję się winna. Ile by kosztował kilkugodzinny, niezaplanowany przestój elektrowni?

Energetyk, w przeciwieństwie do kolejarza, stoczniowca, hutnika czy górnika, raczej nie był hołubiony przez dawną propagandę. Nie przypominam sobie kroniki opowiadającej o mozole tej pracy. O kopalni i hucie, o stoczni, o kolejach, to tak, niemało tego było i to filmów czasem bardzo dobrej jakości, ale o elektrowni? To już bardziej z Homerem Simpsonem i przyciskaniem co jakiś czas czerwonego guziczka się kojarzy. Albo z zespołem AC/DC. Kto wie, może energetyków gubi to, że nie mają wspólnego symbolu: lampki, kilofa, jakiegoś fantazyjnego nakrycia głowy, orzełka na czapce. Jest błyskawica, ale prędzej skojarzymy ją z wojskową łącznością, niż z prądem.

W ostatnich latach w ER zachodzą spore zmiany. Niewątpliwie wiąże się to z przejęciem Elektrowni przez francuski koncern energetyczny EDF kilka lat temu. Przy okazji, chyba nie wszystkim podobają się te zmiany, bo na chodniku przy wspomnianej już ulicy Podmiejskiej można było (przynajmniej jeszcze kilka miesięcy temu) przeczytać: "j...ć Francuza". Miała być znaczna rozbudowa elektrowni, mówiło się o nowych blokach, ale za dużo by to kosztowało, więc trwa odnawianie tego, co powstało w czasach Gierka. I tak jest to dość kosztowna i czasochłonna operacja (jakieś 350 mln euro, a prace mają zakończyć się w 2018 r.). W jej ramach zmodernizowane zostaną bloki energetyczne, ulepszane są instalacje odsiarczania (czego znakiem jest nowy, czwarty komin), powstanie nawet oczyszczalnia ścieków. Cały projekt nosi nazwę "Nowy Rybnik". Pozwoli na wydłużenie żywotności ER do 2030 r. Co potem? Niestety, jako region górniczy nie mamy szans na elektrownię atomową.