Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę Jethro Tull, pomyślałam o Tomie Bombadilu (lekka dawka szaleństwa, duża dawka zieloności). Tom był starszy od Saurona i bardziej wytrzymały na stres niż elfy (pozostał w swej krainie, gdy one odpłynęły). Mogła go wykończyć tylko rewolucja przemysłowa, której echa odnajdziemy zresztą we "Władcy Pierścieni".
Te zielone fragmenty Tolkiena są cudowne. Dbanie o porządek i tradycję, ale jednocześnie dopuszczanie pewnych zmian. Co prawda wizja ceglanych fabryk i krainy Hobbitów zasnutej dymami z wysokich kominów była nieprzyjemna, ale nie przesadzajmy - jeszcze długo po wyprawie Drużyny Pierścienia Shire był zielony.
Proces, który nazywamy rewolucją przemysłową rozpoczął się właśnie w zielonej, sielskiej i anielskiej - a przynajmniej tak sobie wyobrażamy tę krainę sprzed ery przemysłowej - Anglii. Kraj ogołocono z lasów (polecam film "Zielona Dolina", składającego hołd krajowi przodków, kojarzonego z westernami, twardego Johna Forda), zmieniły się stosunki społeczne i rzeczywiście - nastąpiła rewolucja. Nie było jednak aż tak źle, jak sobie potrafią wyobrazić pesymiści, tacy jak na przykład ja. Jethro Tull w tekście o krzaczasto-ludycznej postaci Jacka mówi nam, że jest dla niego nadzieja.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZc5RXnfXaLVs01UCxwT66S7QWrEcL5RBKOjRpvlnqr8pwzCptf_egaz25g3XjCYNIostjDiLr9OS_1GOYqQgTWG-8CPbZyG6qyr4ga455UIM-00r581lKtro_IPV2IH17ByoTBwUr9oTC/s200/Jack_in_the_green.jpg)
Swoją drogą, to poluję na studium bajki Władimira Proppa. Ten badacz literatury i - szerzej - kultury, analizował i kompletował opowieści z różnych stron świata. Wyszło na to, ze jak świat długi i szeroki w ludowych przekazach istnieje wiele przewijających się, wspólnych motywów. Pomimo różnic kulturowych dzielimy część czegoś, co można nazwać bajkowym dziedzictwem.