Zgodnie z zapowiedzią wybrałam się dzisiaj do ŁDK-u. Zagrałam w "Dobble", "Trio", "Palce w pralce", "Robale", "Hoop!" (zwana "Żabkami") i coś z bombą. Grałam z ludźmi, których spotkałam po raz pierwszy w życiu. Było fantastycznie!
Nie wzięłam ze sobą sprzętu reporterskiego, bo nie lubię tej części radiowej roboty. Mogę zapraszać ludzi na wywiad do studia, realizować programy, ale mam repo-wstręt. Jak idę gdzieś w gości, na przykład pograć w żabki w ŁDK, to nie chcę, żeby był tam obecny mikrofon. Zupełnie nie nadawałabym się do wywiadu. Damn!
Wiedzieliście, że dom kultury to takie zajeżyste miejsce?! Jak byłam mała, to jakoś tak zraziłam się do tej instytucji. Myślałam, że oprócz sali kinowej w mszańskim czy limanowskim ośrodku nie było nic ciekawego. W ŁDK raz w tygodniu spotykają się sympatycy fantastyki, gracze go, miłośnicy planszówek, szachiści. Takie imprezy jak Łódzki Port Gier organizują za darmo - nie dostają pieniędzy za to, że tam siedzą i tłumaczą innym zasady, wciągają w kolejne rozgrywki. Od razu cieplej się robi na sercu, bo przecież Żakowcy też pracują za darmo, więc coś takiego sobie cenią.
Serdeczne pozdrowienia dla Stowarzyszenia Miłośników ERpegów i Fantastyki w Łodzi, innych, którzy przyczynili się do powstania takiej inicjatywy, jak Łódzki Port Gier, firm i osób prywatnych dostarczających gry, pracowników Łódzkiego Domu Kultury.
Niech zwycięży radość!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz