Trwa YAPA, czyli ogólnopolski studencki przegląd piosenki turystycznej odbywający się co roku w Łodzi. Wśród organizatorów tej - liczącej już 37 edycji - imprezy jest ŻAK. Wygląda to mniej więcej tak, że na trzy dni całe radio przenosi się do Studium Wychowania Fizycznego i Sportu Politechniki Łódzkiej. Można tam zastać i mnie, tyle że "sprzedałam" się sekcji Multimediów, zdradzając w ten sposób kilka żakowo-yapowych działek (Transmisja dba o jakość przekazywanego przez antenę dźwięku; Nagłośnienie to akustycy siedzący w sali koncertowej; Obsługa sceny odpowiada za właściwe podpięcie i wypięcie sprzętu otaczającego wykonawców; Umowy walczą o prawo radia do emitowania wszystkiego, co dzieje się na scenie; Reporterzy nagrywają wywiady, sondy i inne - czasem zupełnie, ale to zupełnie niepoważne materiały; Prezenterzy prowadzą program radiowy pomiędzy koncertami; Agenci Specjalni czuwają i wkraczają do akcji, jak coś się spartoli; o czymś pewnie zapomniałam, za co przepraszam).
Najbardziej szkoda mi tzw. Obsuwy sceny. Obiecywałam sobie kilka razy, że na czas kolejnej Yapy będę od kabelków, ale nie udało się. Albo wmówiłam sobie, że się do tego nie nadaję i nie ma nawet co zaczynać, albo - po prostu - nie ciągnie mnie do tego.
Część sprzętu Multimediów (YAPA 2012; zdj. Gosia Lewandowska) |
Zacznijcie się o mnie martwić, kiedy zobaczycie Kanapkę oczyszczającą komuś aurę - niczym Phoebe z "Przyjaciół".
YAPA ma moc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz