Po czym rozpoznać Juwenalia? Po krowie.
Spotkałam jedną, kiedy w niedzielę rano szłam do radia. Na "kładce" łączącej dwa brzegi Alei Politechniki.
Poranki w mieście są bardzo cenne. Ponieważ słychać. Nie ma jeszcze zagłuszającego wszystko inne hałasu. Noce też lubię, ale nie aż tak, jak porę, w której ptaszki ćwierkają, dozorcy sprzątają chodniki przed budynkami, imprezowicze wracają do domów... Ci ostatni mogą też z zacisza domowego wychodzić. Z "Mikrusa", czyli II Domu Studenta PŁ wyszła łaciata, czarno-biała krowa. Z ostatniego piętra tego niewielkiego akademika filmowali ją dwaj koledzy. Krowa zagrodziła mi drogę i powiedziała: "Muu". Nie miałam ze sobą łańcucha (zwykle noszę, ale tego dnia zapomniałam włożyć do torebki) i nie mogłam odprowadzić zguby do obory, więc chciałam ją wyminąć zostawiając problem innym, najlepiej gospodarzom. Krowa zażądała jednak dwóch "muu" za przejście. Zdążyłam się już zorientować, że obyczaje bydła miejskiego są inne, niż wiejskiego. Miałam tylko nadzieję, iż nie chce się ode mnie nic więcej ponad odgłosy paszczowe. Skończyło się na przybiciu "piątek" prawą i lewą dłonią. Niewielkie myto. Po uiszczeniu opłaty zostawiłam studenta ubranego w pidżamę-kombinezon w krowi motyw i udałam się w znanym sobie doskonale kierunku. Pożegnało mnie przeciągłe: "Muu".
To najbardziej urocza historyjka juwenaliowa, jaką znam. To nieprawda, że święto studentów charakteryzuje się tylko pijaństwem, brudem i brakiem klasy. To istnieje, oczywiście. I istniało drzewiej, o czym się nie mówi. Stanowi główny powód, dla którego należy Juwenalia omijać. Nie zapominajmy też jednak o tym, co dobre w studenckiej fantazji. W sobotę przed jednym z akademików Politechniki Łódzkiej urządzono przyjemne przyjęcie taneczne. Na chodniku i trawnikach. Wszyscy przechodnie byli zaproszeni. Z Krakowa - oprócz pochodów juwenaliowych - pamiętam trębacza, który budził miasteczko AGH. W juwenaliową niedzielę. Nikt nie chciał go zabić, może dlatego, że dzięki świetnej orkiestrze Akademii Górniczo-Hutniczej, studenci byli przyzwyczajeni do dętych pobudek.
Cóż mogę jeszcze dodać? Jeśli znacie krowę z "Mikrusa", przekażcie jej pozdrowienia od Kanapki.