sobota, 31 sierpnia 2013

Podglądacze

W "The Secret World of Arrietty" poznajemy życie małych ludzi mieszkających w domu dużych ludzi. Bohaterowie są tak mali i sprytni, że ich wielcy sąsiedzi nigdy ich nie widują. To piękna fantazja Studia Ghibli na temat "Pożyczalskich" Mary Norton. Dzięki przyjaciołom Totoro podglądamy - bardzo subtelnie - urzekający świat Arrietty. Patrzymy tak, jak nas do tego przyzwyczaiło kino. Jakby na jednej ze ścian danego pomieszczenia czy w innym elemencie danej sceny znajdowało się weneckie lustro pozwalające obserwować pozostając anonimowym.

Twórcy "The Burrowers: Animals Underground" z BBC Two wykorzystali podobną sztuczkę w zupełnie realnej rzeczywistości.
Nie ma już białych plam na mapach, ale to nie znaczy, że o Ziemi wiemy wszystko. Jedną z tych rzeczy, których nie znamy są szczegóły życia ryjących zwierząt. Nakręcono pewnie tysiące godzin materiałów w podziemnych norach i tunelach, ale to zawsze jakieś wyrywkowe sceny. Brak było całościowego obrazu. Tak przynajmniej twierdzą autorzy pomysłu. Stworzono zatem wyjątkowe plany zdjęciowe, przypominające trochę fragmenty wioski hobbitów. Pośród korzeni ogromnego drzewa, w pobliżu rozległych łąk i średniego stawu zaplanowano i wybudowano system jam i przejść różnej wielkości, dostosowany do potrzeb zaproszonych gości. Wśród nich są przedstawiciele trzech gatunków: borsuka, szczura wodnego i królika (czasem będą się też pojawiać krety). Ich przygody poznajemy dzięki temu, że w zaprojektowanym dla nich podziemnym środowisku znalazło się miejsce na szyby i lustra weneckie. Są też bardziej tradycyjne sposoby umieszczenia kamer: pośród liści, czy w fałszywych elementach krajobrazu. Dokumentaliści i naukowcy (a wraz z nimi my) siedzą sobie w przystosowanych do ludzkiego wzrostu niewielkich pomieszczeniach, bądź też przed monitorami komputerów i podpatrują, co też tam ryjonki zmajstrowały. W zestawie są wyprawy po jedzenie, ucieczki, rycie, kopulacja, spanie, budowanie gniazd, wychowywanie młodych. Wszystko to, co znamy z innych filmów przyrodniczych. O tyle wyjątkowe, że dotyczące bardzo bliskich nam gatunków (nie tak jak w oceanarium), a dzięki temu, iż to ograniczona przestrzeń oglądamy absolutnie wszystko, co też te zwierzęta robią. Wielki brat w podziemiach. Ale bez swych minusów. Co prawda uczestników nie zapytano o zdanie, ale tylko dlatego, że to niemożliwe. Owszem, ludzie zachowali się jak zwykle, czyli sami zdecydowali o wszystkim, wpływając na życie zwierząt tak czy inaczej. Jednak futrzaki nie wyglądają na zestresowane poruszaniem się po scenie. Budowniczowie pomyśleli też o ochronie bohaterów przed drapieżnikami. Nie mamy gwarancji, że nie dzieje się i nie stanie się nic złego, ale wszystko wydaje się być przeprowadzane z dużym pomyślunkiem i wyczuciem. Można temu zaufać albo nie. Ja zaufałam.