Maks, czyli koń, który pomógł mi zrozumieć, że nie ma co odkładać nauki jazdy konnej w nieskończoność, przeszedł na emeryturę. Poinformowali mnie o tym łódzcy strażnicy miejscy, goszczący kilka dni temu w Żaku.
Chłopak służył w oddziale konnym wydziału prewencji Straży Miejskiej w Łodzi od początku powstania tej jednostki. Emeryta przygarnął do siebie strażnik, który pełnił służbę razem z nim. Finansowo pomoże Stowarzyszenie na Rzecz Bezdomnych Zwierząt "Schronisko".
Jak miło, że po ciężkiej pracy Maks nie skończy jak Bokser w "Folwarku zwierzęcym".